Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi ChupaChuckNorris z miasteczka Warszawa. Mam przejechane 79120.09 kilometrów w tym 207.30 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 23.62 km/h i się wcale nie chwalę.
Suma podjazdów to 19461 metrów.
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy ChupaChuckNorris.bikestats.pl

Archiwum bloga

  • Sprzęt Canyon
  • Aktywność Jazda na rowerze

MRDP - EPILOG

Poniedziałek, 1 września 2025 · dodano: 15.09.2025 | Komentarze 0




Na mecie byłem skrajnie zmęczony, ale wiedząc, że zrealizowanie przeze mnie planu jest bardzo blisko, zmusiłem się do ostatniego wysiłku. Z kolegą, który witał mnie na miejscu, ruszyliśmy do bazy maratonu – tam wziąłem prysznic, przebrałem się w wygodne ciuchy i buty. W jadalni, zajadałem posiłek zwycięzców, czyli makaron z mięsem, w międzyczasie próbując kupić bilet na pociąg. I tutaj jak zwykle kochane PKP mnie nie zawiodło – nie było biletów na rower. O nie! Na pewno PKP nie spowoduje, że nie zrealizuję planu.

Biorę ostatnie koło ratunkowe – telefon do przyjaciela. Radek Rogóż zostawił samochód w bazie, więc dzwonię do niego o 1:38 w nocy, łapiąc go w okolicach Ustki. Na szczęście Radek zgodził się pomóc i zabrać mój rower do Warszawy, więc mogłem rezerwować miejsce w pociągu. Udaje mi się również złapać ostatni tej nocy kurs taksówki do Władysławowa, gdzie dotarłem o 3. Po drodze do Gdyni, gdzie mam przesiadkę, trzy razy zasypiam upuszczając telefon na podłogę. Wsiadając do pociągu w Gdyni poprosiłem współpasażera o ewentualne obudzenie mnie w Warszawie, po pociąg jechał do Krakowa. Finalnie nie było takiej potrzeby, a ja o godzinie 8:30 zameldowałem się na dworcu Warszawa Centralna. Złapałem taksówkę i drzwi do mieszkania otwierałem o 9:15. Szybki prysznic, prasowanie koszuli i spodni, po czym wymarsz do szkoły, do której dotarłem tuż przed 10. Jakież było zdziwienie synów i żony jak mnie zobaczyli (nie uprzedzałem ich że przyjadę). Plan zrealizowany w 100%!

Osiągnięcie przeze mnie tego sukcesu nie byłoby możliwe gdyby nie poświęcenie mojej rodziny, która od października 2024 r. musiała dostosowywać swoje plany do moich treningów i planów startowych. Dziękuję im za to. Dziękuję moim synom – Szymonowi i Michałowi, za to że byli dla mnie motywacją do walczenia z licznymi przeciwnościami, które napotkałem w czasie MRDP. Dzięki nim moim celem nie było samo przejechanie MRDP, ale przejechanie MRDP w takim czasie, żebym zdążył na rozpoczęcie ich roku szkolnego. Być może kiedyś moje poświęcenie i determinacja będą dla nich przykładem w sytuacjach, które napotkają we własnym życiu. Dziękuję Gosi – mojej żonie za pomoc, dopingowanie i konsultacje lekarskie w trakcie maratonu, a także rozbudzanie we mnie motywacji do kręcenia, kiedy zaczynało mi jej brakować. Świadomość, że cały czas jest z tobą ktoś i trzyma za ciebie kciuki działa pozytywnie na psychikę, która wielokrotnie podczas tych 3212 kilometrów podpowiadała złe rozwiązania. Dziękuję rodzicom i teściom za wirtualne popychanie kropki. Dziękuję kolegom za liczne wiadomości w trakcie maratonu, które motywowały mnie do dalszej jazdy.

Dziękuję Radkowi Rogóżowi za perfekcyjne przygotowanie mnie pod kątem fizycznym do trudów MRPD. Tak jak pisałem Radku, mój sukces sportowy jest Twoim sukcesem trenerskim. Stając na starcie maratonu miałem wątpliwości czy jestem odpowiednio przygotowany, natomiast Ty byłeś tego pewien i miałeś rację.

Pokonanie trasy MRDP pozwoliło mi poznać granice moich możliwości fizycznych i było ogromnym sprawdzianem dla psychiki. Jestem przekonany, że niejedna osoba, mierząc się z takimi problemami jakie doświadczyłem, zdecydowałaby się zrezygnować z dalszej trasy. Być może jazda w takim stanie (problem z szyją) była ryzykowna ale chciałem zrealizować cel za wszelką cenę i ciężko by mi się funkcjonowało z DNF przy moim nazwisku.

Od ukończenia przeze mnie MRDP mijają dwa tygodnia. Pomimo tego nie wróciłem do pełni zdrowia. Z szyją jest lepiej, aczkolwiek nie odzyskałem jeszcze pełnej sprawności. Mam nadzieje, że kolejne rehabilitacje i zabiegi szybko postawią mnie na nogi i rower. Mam osłabioną siłę dłoni i problemy np. z trzymaniem sztućców czy zawiązywaniem butów. Liczę, że dolegliwości przejdą w ciągu miesiąca i jestem przekonany, że są one spowodowane ciągłym uciskiem środka dłoni odwróconą lemondką przez ostatnie 800 km trasy.

Czy było warto? Tak.
Czy cena sukcesu była wysoka? Być może.
Czy za cztery lata pojawię się w Rozewiu? Niewykluczone.


Kategoria MRDP



Komentarze
Nie ma jeszcze komentarzy. Komentuj

Imię: Zaloguj się · Zarejestruj się!

Wpisz cztery pierwsze znaki ze słowa cesam
Można używać znaczników: [b][/b] i [url=][/url]