Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi ChupaChuckNorris z miasteczka Warszawa. Mam przejechane 79120.09 kilometrów w tym 207.30 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 23.62 km/h i się wcale nie chwalę.
Suma podjazdów to 19461 metrów.
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy ChupaChuckNorris.bikestats.pl

Archiwum bloga

  • DST 337.37km
  • Czas 17:30
  • VAVG 19.28km/h
  • Sprzęt Canyon
  • Aktywność Jazda na rowerze

ETAP 3 – USTRZYKI DOLNE – KROŚCIENKO NAD DUNAJCEM (WTOREK 26.08)

Wtorek, 26 sierpnia 2025 · dodano: 15.09.2025 | Komentarze 0


Krótka regeneracja w agroturystyce była bardzo potrzebna – szczególnie że kładąc się do łóżka czułem silny ból nad kolanami i w karku. Kupione poprzedniego dnia plastry rozgrzewające pomogły trochę rozluźnić mięśnie szyi, a diklofenak złagodził ból kolan. Nowym rytuałem stało się łykanie codziennie ibuprofenu na dobry początek dnia.

Na trasie byłem ponownie o 5:20. Poranek okazał się wyjątkowo przyjemny: temperatura w sam raz, słońce pięknie operowało, a widoki wynagradzały trudy jazdy. Tuż przed Lutowiskami zatrzymałem się na punkcie widokowym i zrobiłem kilka zdjęć panoramy Bieszczadów.



W samych Lutowiskach (1340 km) urządziłem śniadanie pod Delikatesami Centrum – bułki, ser, wędlina, coś słodkiego i uzupełnienie bidonów.





O 7:15 wróciłem na trasę. Pogoda dopisywała, podjazdy wchodziły gładko, a krajobrazy wręcz zachęcały do dalszego kręcenia. Niestety, w okolicach Mszany (1468 km) pojawiły się pierwsze problemy z lewym Achillesem. Szybka konsultacja z użytkownikami forum https://www.podrozerowerowe.info/ (za co serdecznie dziękuję) przyniosła rozwiązanie – obniżyłem siodełko o 5 mm i solidnie posmarowałem ścięgno diklofenakiem.

O 14:20 dotarłem do Krempnej (1482 km). Najpierw apteka – duża tuba maści z diklofenakiem i kolejne plastry rozgrzewające, potem zakupy w sklepie i wreszcie obiad w Magurskiej Ostoi, gdzie zamawiam pizzę z salami i colę.



Wracając na trasę zobaczyłem w zasięgu wzroku Jakuba Szumańskiego – znak, że nie ma miejsca na obijanie się, tym bardziej że do wyznaczonego na ten dzień celu miałem jeszcze ok. 170 km.

Kilometry mijały sprawnie. Było ciepło, asfalt gładki, a widoki rewelacyjne. Niestety przyjemność z jazdy psuje coraz bardziej pogłębiający się problem z szyją, który niestety ignoruję, wychodząc naiwnie z założenia, że jakoś to będzie. Około 22:00 wjechałem na bardzo nieprzyjemny odcinek między Rytrem a Tylmanową. To była masakra – kilka stromych podjazdów w kompletnej głuszy, a tuż przed przekroczeniem Dunajca (1636 km) długi, stromy zjazd, na którym cały czas musiałem trzymać klamkomanetki żeby hamować. Do tego problem z szyją, która całkowicie odmówiła posłuszeństwa – mięśnie już zupełnie nie dawały rady utrzymać głowy, więc na każdym zjeździe przysiadałem na rurze poziomej, żeby jakoś to ogarnąć.

Po wjechaniu na DW 696 czas dłużył się niemiłosiernie, a kilometry nie chciały szybko ubywać. Fakt, że znałem ten odcinek z zeszłorocznej rodzinnej wyprawy Velo Dunajec, sprawiał, że miłe wspomnienia w jakimś stopniu rekompensowały moją aktualną niechęć do poruszania się w kierunku Krościenka. Ostatecznie do Hotelu Trzy Korony w Krościenku nad Dunajcem (1651 km) dotarłem o 1:27. Szybkie meldowanie i już byłem w pokoju, gotowy do regeneracji.



Lista usterek do ogarnięcia była spora: bolący Achilles i kolana, niesprawna szyja, a do tego coraz mocniej dający się we znaki ból śródstopia w prawej nodze. Poszły w ruch ibuprofen, diklofenak i plastry rozgrzewające. Była jednak satysfakcja – plan na dzień został zrealizowany, choć z lekkim opóźnieniem w stosunku do pierwotnych założeń.

STATYSTYKA: dystans – 337,37 km; przewyższenia – 4400 m; czas jazdy – 17:30; czas ogólny – 20:05; średnia prędkość jazdy – 19,3 km/h


Kategoria MRDP



Komentarze
Nie ma jeszcze komentarzy. Komentuj

Imię: Zaloguj się · Zarejestruj się!

Wpisz dwa pierwsze znaki ze słowa oispi
Można używać znaczników: [b][/b] i [url=][/url]